niedziela, 13 lipca 2014

Atak.

Gaszę wszędzie światła. Wyłączam telewizor i przypominam sobie, że musze sprawdzić czy zamknęłam drzwi na klucz. Idę w stronę przedpokoju. Czuję na sobie czyjś wzrok. Jestem przerażona. Szukam telefonu, dzwonię, … halo halo halo. POMOCY! W ciemnościach widzę czyjeś oczy. Biegnę na balkon. Upadam.

Baba się rzuca na mnie z nożem. Próbuje mnie zabić. Idiotyczne. Jakby mój blond sobowtór. Trzyma nóż na moim gardle. Śmieje się prosto w moją twarz. Pustka. Wracam. Odzyskuje przytomność. Wszędzie jest krew. Rany są świeże. Muszę to wypłukać. Uciekam oknem. Znów mnie dogania. Rzuca we mnie nożem. Koniec.

Budzę się.

Fala niepokoju trwa już kilka godzin. Oddycham ciężej. Boli każdy dźwięk dochodzący z zewnątrz. Każdy dotyk przyprawia o falę dreszczy. Budzę mamę.

- Mamo, bardzo źle się czuję.

Jestem już spokojniejsza. Mama mnie pilnuje. Próbuje spać. Każda kolejna godzina rozwala mnie na części. Skurcz mięśni. Płaczę. Co się ze mną dzieje?

Budzę się koło siódmej. Mierzę ciśnienie. Fala nie przechodzi. To już trwa ponad 6 godzin. Kładę się jeszcze na godzinę. Nie mam siły na nic. Nie ma mnie.

Mija 16 godzina. Wciąż to samo. Dostaje tabletki od lekarza. Nie pomaga. Ściska mnie w brzuchu. Znów mam dreszcze. Boże…

To już trwa 20 godzin. Powoli schodzi. Jestem zmęczona. Nie mam siły. Zasypiam.

Rzeczywistość jest ponad normę nierzeczywista i zakłamana. Przestaje rozróżniać emocje. Niepokój, niepokój, niepokój … ratunku, pomocy …


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz