Widzisz Zuzka, demony wróciły. Budzisz się w nocy i zakrywasz nogi kołdrą, żeby przypadkiem nic Cię z niego nie wyciągnęło. To dziecinne Zuzka. Dobrze o tym wiesz.
Święta Zuzka. Nie zauważyłaś, że przemknęły. Promocje w supermarketach. Wyprzedają wszystko Zuzka, ale Ty nie masz na nic ochoty.
W tym roku byłaś nadzwyczaj niegrzeczna Zuzka. Nawet nie miałaś choinki. Próbowałaś zrobić coś z niczego. Próbowałaś.
Tęsknisz za domem Zuzka. Ale do domu długa droga. Nie opłaca się zawracać.
poniedziałek, 28 grudnia 2015
środa, 9 grudnia 2015
Sto lat!
Jesteście zaskoczeni? Wspaniale. Cały plan polegał na tym, żeby Was wszystkich wprowadzić w błąd. Wydaje się Wam, że wiecie co się ze mną stało? Wspaniale. Przecież o to chodziło.
Sto lat Zuziaczku! Tylko się nie porzygaj ze szczęścia!
Sto lat Zuziaczku! Tylko się nie porzygaj ze szczęścia!
https://www.youtube.com/watch?v=1jnS6jDMnOc
piątek, 13 listopada 2015
Początek.
Jesteś już spakowana. Nic Cię tu nie trzyma, nikt Cię nie zatrzymuje. Leć. Wznieś się ponad to Zuzka i pozwól sobie na miłość. Kochasz go Zuzka. Kochasz go bardzo mocno. Jesteście razem Zuzka. Mimo wszystko jest wspaniale. Jesteś szczęśliwa Zuzka. Ciągle pytasz siebie czy aby na pewno. Na pewno Zuzka. Jesteś cholernie szczęśliwa.
Pamiętaj, że zostały Ci wspomnienia. Nie zapomnisz wszystkiego. Nie wszystko było takie straszne Zuzka. Przypomnij sobie. Myślałaś wtedy, że to jest to. To wraca Zuzka. Mimo, że to piękne wspomnienie to bolesne. Dobrze Zuzka. Nie będziemy więcej o tym rozmawiać. Jesteś dzielna. Jesteś jedyna Zuziaczku.
wtorek, 3 listopada 2015
Nie uwierzylibyście.
Stoję na najwyższym naturalnym punkcie miasta. Słyszę echo. Echo kobiecego głosu. Słyszę piosenkę. Zamykam oczy i bujam się razem z wiatrem. Jest zimno. Dreszcze biegają po moich obojczykach. Wydaje mi się, że to by była piękna historia. Chciałabym Wam ją pokazać, ale nic z tego. Nie uwierzylibyście.
Mgła zachodzi na miasto. Latarnie świecą jakby znalazły się sto metrów pod wodą. Wyglądają jak pomarańczowe dmuchawce. Co raz słabiej widzę świat. Bujam się w rytm pulsującego życia, którego puls chwila po chwili zwalnia. Nie uwierzylibyście.
Małe światełka mrugają wśród burzy natręctw ludzkich. Oni nie wiedzą, że powinni się cieszyć. Płaczą. Wyją, bo idzie zima. Chłód serc. Ciepła herbata za moment wystygnie. Skończy w zlewie.
Słychać trzaskanie drzwiami. Kłótnie pijanych ludzi. Pary, nie przetrwają ciemności, która z zza horyzontu zbliża się pewnie. Obrączki lądują w koszach, w rurach hydraulicznych, wypadają przez okna. To koniec. To nowy początek.
Nie zasnęłam ani na moment. Ocuciła mnie poranna wiadomość - po której usnęłam. Nie uwierzylibyście. Nie macie pojęcia jaka to piękna historia.
Stoję na najwyższym naturalnym punkcie miasta. Wiedziała co w życiu musiałam zobaczyć i widziała to samo. Nie musiałam otwierać ust, nie musiałam opowiadać. Wiedziała wszystko. Byłam wtedy najszczęśliwsza na świecie. Była i pomimo, że odeszła wiedziałam, że wciąż o mnie myśli, że wciąż jest tutaj. Przecież jest moim światem. I jeśli jest sama ze sobą wysyłam jej znak, że jestem obok.
Mgła zachodzi na miasto. Latarnie świecą jakby znalazły się sto metrów pod wodą. Wyglądają jak pomarańczowe dmuchawce. Co raz słabiej widzę świat. Bujam się w rytm pulsującego życia, którego puls chwila po chwili zwalnia. Nie uwierzylibyście.
Małe światełka mrugają wśród burzy natręctw ludzkich. Oni nie wiedzą, że powinni się cieszyć. Płaczą. Wyją, bo idzie zima. Chłód serc. Ciepła herbata za moment wystygnie. Skończy w zlewie.
Słychać trzaskanie drzwiami. Kłótnie pijanych ludzi. Pary, nie przetrwają ciemności, która z zza horyzontu zbliża się pewnie. Obrączki lądują w koszach, w rurach hydraulicznych, wypadają przez okna. To koniec. To nowy początek.
Nie zasnęłam ani na moment. Ocuciła mnie poranna wiadomość - po której usnęłam. Nie uwierzylibyście. Nie macie pojęcia jaka to piękna historia.
Stoję na najwyższym naturalnym punkcie miasta. Wiedziała co w życiu musiałam zobaczyć i widziała to samo. Nie musiałam otwierać ust, nie musiałam opowiadać. Wiedziała wszystko. Byłam wtedy najszczęśliwsza na świecie. Była i pomimo, że odeszła wiedziałam, że wciąż o mnie myśli, że wciąż jest tutaj. Przecież jest moim światem. I jeśli jest sama ze sobą wysyłam jej znak, że jestem obok.
She's my girl, my supergirl.
https://www.youtube.com/watch?v=31tiWX-8bdc
piątek, 16 października 2015
Leżę.
Muszę leżeć. Leżę ambitnie w swoim łóżku, leżę na tapczanie w dużym pokoju, na krześle, na stole, na podłodze też leżę. Leżę w brodziku, w lodówce, na kuchence i na blacie. Oglądam Chirurgów, Inną, Faking it, Grę o tron, Kości, CSI, a nawet kuchenne rewolucje Magdy Gessler. Nie dźwigam, nie wychodzę, nie chodzę, nie klękam, nie skaczę, nie turlam się, nie napinam żadnych mięśni brzucha. Łykam tabletki, popijam wodą, zagryzam kotletem, nie tyję. Chwała! Czytam książki trzy na zmianę. Piszę na facebooku z ziomeczkami. Ziomeczki są dobre gdy dużo opowiadają. Czuję się wtedy jakbym co najmniej mogła wychodzić. Przeglądam Allegro. Dużo Allegro, dużo OLX. Licytuje, ale ludzie mają chyba więcej pieniędzy niż ja. Ciągle przegrywam chujowe licytacje. Gram w jakieś gierki zręcznościowe, karty, kulki, diamenciki, kafelki, kółeczka, jednorożce. Puzzle odpadły, bo to 'za duży wysiłek'. Jem pierogi, kotlety, makaron, czipsy, ptysie, pączki, czekoladki, rzodkiewki, sałatki. Śpię długo i śnią mi się trumny. Nie mam do kogo otworzyć ryja i nadal BOLI.
3.8cm kurwicy
niedziela, 11 października 2015
Zimno.
Słodkie uczucie ostatniego puzzla. Gdy wszystko pasuje. Gdy nie ma błędów. Schizofreniczna radość. Psychoza z natręctwa. Wszystko pasuje, wszystko jest złożone w jedną wspaniałą całość.
Jesteś moim bliskim przyjacielem. Nie mogę powiedzieć Ci, że boli. Nie mogę nakreślić skali upokorzenia. Nie możesz wiedzieć, bo próbuję Cię uchronić. Uchronić przed poznaniem bólu. Nie możesz wiedzieć, że takie uczucie istnieje. Schowaj się za mną i bądź wciąż tą małą istotą. Ja zajmę się resztą.
Zbiorowe morderstwo. Kiedy wszyscy tracą w oczach ten blask. Gdy nawzajem zabieramy sobie szczęście. Zasmucamy się nawzajem złymi wiadomościami.
Zimno. Tak kurewsko zimno.
Kolory. Na czarnym niebie wyglądają milion razy lepiej. Któż to powiedział, że czerń jest apokaliptyczna? Nocą można zobaczyć zorzę.
Ogień. Pali się z mojej winy. Co teraz mam zrobić?
Jutro będzie to samo. Jutro historia zatoczy koło. Zakończy bieg?
Jesteś moim bliskim przyjacielem. Nie mogę powiedzieć Ci, że boli. Nie mogę nakreślić skali upokorzenia. Nie możesz wiedzieć, bo próbuję Cię uchronić. Uchronić przed poznaniem bólu. Nie możesz wiedzieć, że takie uczucie istnieje. Schowaj się za mną i bądź wciąż tą małą istotą. Ja zajmę się resztą.
Zbiorowe morderstwo. Kiedy wszyscy tracą w oczach ten blask. Gdy nawzajem zabieramy sobie szczęście. Zasmucamy się nawzajem złymi wiadomościami.
Zimno. Tak kurewsko zimno.
Kolory. Na czarnym niebie wyglądają milion razy lepiej. Któż to powiedział, że czerń jest apokaliptyczna? Nocą można zobaczyć zorzę.
Ogień. Pali się z mojej winy. Co teraz mam zrobić?
Jutro będzie to samo. Jutro historia zatoczy koło. Zakończy bieg?
https://www.youtube.com/watch?v=tD4HCZe-tew&feature=youtu.be
sobota, 3 października 2015
Utopia.
Mówię, ale bardzo cicho, ażeby przypadkiem zmory nie usłyszały. Są wszędzie. Wiszą mi nad głową i czekają na przejaw słabości. Kurwy. Przecież dobrze już wiedzą czego boję się najbardziej. Wiedzą, że nie jestem zbyt przerażona, ale czują również, że coś odznacza się w tej grze na czarno.
Ukryłam się, ale jestem bardziej obnażona niż zwykle. Bardziej niż kiedykolwiek widać moje oczy. Myślę sobie, że to jakiś żart, ale przecież nikt się nie śmieje.
Uczucia. Jest ich mnóstwo. Pocałunki, przytulanki, miłość, krzyki, rozczarowania. Patrzę na to i dostaje napadu nerwicy. Odejmuje mi nogi. Znów nie mogę dojść do łóżka. Znów trzęsę się jak przy napadzie padaczkowym.
Patrzę. Obraz coraz bardziej się zamazuje. Ślepota dwubiegunowa. Nie poznaję ludzi. Kim jesteście?
Warszawa. Omijam ją zwyczajnie. Zatrzymuje się na kilka godzin, żeby coś przekąsić.
Ciąża. Tu chyba nie chodzi o sam okres przebycia jej. Tu chodzi o wszystkie zrobione testy, obawy i myśli psychotyczne. To takie wspaniałe. Przerażające są te masowe produkcje.
Utopia. Ona nie istnieje.
Ukryłam się, ale jestem bardziej obnażona niż zwykle. Bardziej niż kiedykolwiek widać moje oczy. Myślę sobie, że to jakiś żart, ale przecież nikt się nie śmieje.
Uczucia. Jest ich mnóstwo. Pocałunki, przytulanki, miłość, krzyki, rozczarowania. Patrzę na to i dostaje napadu nerwicy. Odejmuje mi nogi. Znów nie mogę dojść do łóżka. Znów trzęsę się jak przy napadzie padaczkowym.
Patrzę. Obraz coraz bardziej się zamazuje. Ślepota dwubiegunowa. Nie poznaję ludzi. Kim jesteście?
Warszawa. Omijam ją zwyczajnie. Zatrzymuje się na kilka godzin, żeby coś przekąsić.
Ciąża. Tu chyba nie chodzi o sam okres przebycia jej. Tu chodzi o wszystkie zrobione testy, obawy i myśli psychotyczne. To takie wspaniałe. Przerażające są te masowe produkcje.
Utopia. Ona nie istnieje.
https://www.youtube.com/watch?v=XWQALPzCoxk
środa, 16 września 2015
Porządek.
Czasem musimy zrobić ze sobą porządek. Tak, żeby niektórzy nas nie rozpoznali na ulicy. Żeby nie poznali kim jesteśmy. Żeby minęli nas bez zbędnych słów i spojrzeń. Żeby już nigdy więcej nas nie poznali. A jeśli nawet..., to niech zazdroszczą skurwensyny !
Kupiłam już bilet, odebrałam wyniki. Pakuję się szybko. Zostawiam Was tutaj przydupaski. Odniosłam sukces i znikam. Odlatuję już za moment. Spróbujcie teraz mnie znaleźć ...
https://www.youtube.com/watch?v=bMpFmHSgC4Q
Kupiłam już bilet, odebrałam wyniki. Pakuję się szybko. Zostawiam Was tutaj przydupaski. Odniosłam sukces i znikam. Odlatuję już za moment. Spróbujcie teraz mnie znaleźć ...
https://www.youtube.com/watch?v=bMpFmHSgC4Q
piątek, 4 września 2015
Poison
Leżałam na środku łąki. W wysokiej trawie nie czułam podmuchów wiatru jaki niosła ze sobą burza. Zamarłam w bezruchu. Byłam ciałem porzuconym na łaskę innych. Nikt mnie nie widział. Toć byłam skryta w zaroślach swojego umysłu. To już nie lato, a upał wypalał mi ostatnie łzy z twarzy. Wtedy kropla wody uderzyła w mój policzek. Mrugnęłam. Kolejna stuknęła w moje czoło.
Ani się obejrzałam,a byłam już cała mokra. Świat płakał za mnie, a ja nie potrafiłam nawet wydać z siebie marnego jęknięcia. Wysoka trawa zaczęła obijać się o moją twarz. Słyszałam grzmoty. Wrześniowy poranek rozbłysną piorunami.
Wtedy wyłowiono mnie z rzeki. Zaciągnęłam się powietrzem i wyplułam ostatnie łyki wody, które tkwiły w moich płucach. Księżyc świecił nade mną obficie. Po drugiej stronie dostrzegłam rozmazany krajobraz miasta. Mrugnęłam jeszcze 6 razy, żeby wyostrzyć umysł. To Ona. To moja Warszawa. Wtedy księżyc spadł z nieba. Wielka świecąca kula uderzyła mnie w głowę.
Ocknęłam się na szkolnych schodach. Podniosłam się i wspinałam na górne piętra. Podbiegłam tam. Stałaś tyłem. Odwróciłaś się, to nie byłaś Ty. To była jakaś zmora.
Poczułam ból, a pomiędzy nogami ciepło. Krwawiłam. Krew płynęła po moich łydkach. Wcierała się w podłogę. Tworzyła marny strumień. Wtedy wszedł lekarz. Położyli mnie na ławce i zakryli oczy. Spadłam w otchłań. Ocknęłam się. Leżałam na środku łąki. W wysokiej trawie nie czułam podmuchów wiatru jaki niosła ze sobą burza.
Ani się obejrzałam,a byłam już cała mokra. Świat płakał za mnie, a ja nie potrafiłam nawet wydać z siebie marnego jęknięcia. Wysoka trawa zaczęła obijać się o moją twarz. Słyszałam grzmoty. Wrześniowy poranek rozbłysną piorunami.
Wtedy wyłowiono mnie z rzeki. Zaciągnęłam się powietrzem i wyplułam ostatnie łyki wody, które tkwiły w moich płucach. Księżyc świecił nade mną obficie. Po drugiej stronie dostrzegłam rozmazany krajobraz miasta. Mrugnęłam jeszcze 6 razy, żeby wyostrzyć umysł. To Ona. To moja Warszawa. Wtedy księżyc spadł z nieba. Wielka świecąca kula uderzyła mnie w głowę.
Ocknęłam się na szkolnych schodach. Podniosłam się i wspinałam na górne piętra. Podbiegłam tam. Stałaś tyłem. Odwróciłaś się, to nie byłaś Ty. To była jakaś zmora.
Poczułam ból, a pomiędzy nogami ciepło. Krwawiłam. Krew płynęła po moich łydkach. Wcierała się w podłogę. Tworzyła marny strumień. Wtedy wszedł lekarz. Położyli mnie na ławce i zakryli oczy. Spadłam w otchłań. Ocknęłam się. Leżałam na środku łąki. W wysokiej trawie nie czułam podmuchów wiatru jaki niosła ze sobą burza.
https://www.youtube.com/watch?v=Q1fGOG3XXIQ
poniedziałek, 17 sierpnia 2015
Sedno sprawy.
-Wiedziałam, że to nawrót - nigdy nie wygram z rakiem. Nie mów mojej mamie ale miałam nadzieję, że umrę zanim się tu znajdę. Jestem tak bardzo zmęczona, tak bardzo bardzo zmęczona.
-Mam plan dzięki któremu utrzymam Cię przy życiu. Uwzględnia on 12 onkologów, 8 nowych leków, 6 metod eksperymentalnych. Nie wiem czy się uda... ale proszę żebyś się zgodziła, bo wiem, że mój świat jest lepszy kiedy żyjesz, ale jako Twój lekarz... zgodzę się z każdym Twoim wyborem.
-Chcę wrócić do domu
-Dobrze.
-Mam plan dzięki któremu utrzymam Cię przy życiu. Uwzględnia on 12 onkologów, 8 nowych leków, 6 metod eksperymentalnych. Nie wiem czy się uda... ale proszę żebyś się zgodziła, bo wiem, że mój świat jest lepszy kiedy żyjesz, ale jako Twój lekarz... zgodzę się z każdym Twoim wyborem.
-Chcę wrócić do domu
-Dobrze.
https://www.youtube.com/watch?v=pB-5XG-DbAA
czwartek, 6 sierpnia 2015
Lecim w dół.
Ja jadę, a Wy tu zostańcie. Czas się spieszy, a jeszcze cała gama przygód na horyzoncie. Jestem na południu. Z Nim.
niedziela, 26 lipca 2015
Crimes
https://www.youtube.com/watch?v=9xVo92yWNHM
Jak daleka jest droga od szeptu do krzyku i ile trzeba czekać, żeby wydusić z siebie TO. Czy to w porządku, że odpowiadamy za to razem, że zamknęli nas w jednej celi i musimy na siebie patrzeć?
Wspólnie zaplanowane przestępstwo. Ktoś mógł z tego wyjść cało, ale oboje przyznaliśmy się przed prawem. Przed kodeksem, który nigdy nie był w porządku w stosunku do Ciebie i mnie. Przyszli po nas i zakuli przy wszystkich. Jak to możliwe, że nikt tego nie widział?
Teraz siedzę z kartką papieru na kolanach i nie wiem co napisać. Jakich użyć słów, żebyś się nie bał. Żebyś już więcej nie chciał ze sobą skończyć. Żebyś nie patrzył na siebie z obrzydzeniem.
Czy to w porządku, że dziś nie ma nas w domu? Że uciekliśmy razem daleko od ludzi, którzy znali nasze twarze, nasze sposoby bycia... Czy to w porządku, że nie spotkasz nas w miejscach, w których zwykle bywamy i, czy to w porządku, że dalej będą nas poszukiwać wzrokiem?
Nie ma nas tu. Mimo, że zapadliśmy się pod ziemię, to jesteśmy nadzwyczaj wysoko. Widać stąd najwyższe góry świata. Krajobrazy najpiękniejszych skalistych rzeźb natury. Widać stąd ulgę. Zapomnieliśmy o dawnym życiu.
Już nas nie dogonią kurwy przeszłości.
Subskrybuj:
Posty (Atom)