czwartek, 28 maja 2015

Limit.


Limit. Czy on tak naprawdę istnieje? Czy słowa, że już więcej nie mogę, już więcej nie zniosę, już więcej nie dam rady - są prawdziwe? Czy wtedy sięgamy limitu?


Co jest ponad nim, skoro za każdym razem możemy, znosimy i dajemy radę. Za każdym razem budzimy się po wszystkim i mamy świadomość, że możemy to znieść, że znosimy to wszystko, że udało się przez to przejść. Nie uciekamy. Idziemy wprost na burzę, która wychodzi z zza horyzontu. Jest straszna. Czarna chmura z piorunami. Chcielibyśmy ją ominąć w jakiś sposób, ale idzie zbyt szybko i nawet cofanie się do tyłu nic nie da. Ona i tak dosięgnie nas i tak wciągnie nas do ciemności.


Limit. Czy on tak naprawdę istnieje? Bo za każdym razem myślę sobie, że to już koniec, że to jest nie do przejścia, a przecież znów jestem po drugiej stronie. Znów patrzę jak burza odchodzi, znów widzę jak nadchodzi następna. Wydawałoby się, że tak łatwo się poddać. Ale jak można się poddać skoro burza i tak nas dosięgnie? Czy stoimy, czy siedzimy, czy leżymy na ziemi. Ona i tak przyjdzie.  Nie da nam szansy na zastanowienie, na powstanie z ziemi. Nie da nam szansy na przemyślenie sytuacji.



Zostało tak mało czasu. Następna chmura płynie w Twoją stronę. Więc teraz zastanów się czy lepiej ulewę przyjąć na plecy, czy może wprost na obdartą buzię. Co jest lepszym ukojeniem?



https://youtu.be/-0oZNWif_jk

poniedziałek, 25 maja 2015

Ty nauczyłaś mnie odwagi gwiazd, zanim odeszłaś.

Mimo, że to są wieści denne i frustrujące, to mam w głowie kupę uśmiechu.

 Mimo, że jesteś tak daleko znów, to czuję Cię. Jesteś osobą przy której mogłabym zapomnieć o tym całym pierdolniku. Jesteś moją siłą i słabością. Jesteś moją Warszawą przepiękną. Ubraną w kolory zachodu słońca. Jesteś wspaniała, aż po granice możliwości. Jesteś jedyną opcją. Moją opcją i moim wybawicielem. Uwielbiam Panią...



Wszystko rozpieprzyło się rok temu. Teraz mogę powiedzieć, że jest dobrze. Może nie jest cudownie, ale nie byłabym sobą, gdybym nie widziała jakiś errorów w tle.

Guz się powiększył. Nic się nie stało. Przecież to nic takiego. Nie ma nawet sensu tego roztrwaniać. Zastanawiać się. Pieprzyć anatomię ludzką. Niech się jebie na ryj. Dziękuję.

Płakałam wyjeżdżając ze stolicy. Ryczałam przejeżdżając pod Pałacem. Tęskniłam za nią będąc w niej.


Nie jestem przecież święta. Jestem sobą. Nazywam się Zuzia.

Zostałam stworzona by łamać granicę.

https://www.youtube.com/watch?v=h3lWwMHFhnA


środa, 20 maja 2015

Are you with me ?

 Nic z tego nie będzie,
To w głupiej piosence, pierdolenie...
Przecież walczę między sobą,
Między Tobą i Twoim sumieniem.


Nowy dzień powinien być nową szansą, nadzieją. Powtarzam to sobie codziennie... i niby jest jakaś tam poprawa, ale nie sądzę, że to się stało tylko ze względu na pozytywne myślenie. Myślę pozytywnie. Wmawiam sobie, że myślę pozytywnie. Zdaję sobie z tego sprawę, że wmawiam sobie, że myślę pozytywnie. Myślę negatywnie, bo zdaje sobie sprawę z tego, że wmawiam sobie, że myślę pozytywnie. Wszystko to pierdolone kółko. Karuzela nigdy nie przestaje się kręcić. Napierdala.



Raduje się dobrymi wiadomościami. Och jak się raduje niezmiernie. Ale tak szczerze? To przecież gówno mnie to obchodzi. W ogóle nigdy nie chciałam, żeby kiedykolwiek to mnie dotyczyło. Pizdowatość ludzka.

Za 2 dni do Warszawy. Za 2 dni będę przeżywać masę orgazmów wewnętrznych i zewnętrznych. Będę się podniecać Pałacem Kultury i będę molestować śródmieście. Daj Diable by było słońce. Chcę w końcu odziać się w suknię z jedwabiu. Żartuje- ze szmateksu ale może gdzieś kiedyś wisiał koło niej jakiś jedwab.






Dziś odezwał się mój guz. Małe zwierzątko, które zamieszkało we mnie rok temu. Sobie spał skurwensyn jeden, a teraz znów jakieś wybudzenie ze snu zimowego. To chyba jakaś solidarność z jajnikami. Niech se jeszcze rękę podadzą przez mój przełyk i będą kurwa dzieci.




A-psik. Kicham jak pojebana. Po 22 latach życia w spokoju, tej wiosny obudziłam się z uczuleniem na pyłki. Robię się nieziemsko delikatna, jak księżniczka co najmniej, na ziarnku grochu, kurwa.



Wczoraj ryczałam ze śmiechu... no ale... .

https://youtu.be/VjHMDlAPMUw


?????
szkoda.


czwartek, 14 maja 2015

What can I say ?


Nie odkładaj mnie na jutro,
Bo jutro mnie już nie będzie,
Zapakuje marzenia do torby,
I dzisiaj odejdę.

https://www.youtube.com/watch?v=Rfu5IMH3UVM




środa, 6 maja 2015

Czekamy na raj.

To nieba nam brak,
I raju na Ziemi,
Drzew szczerze złotych,
I wolnej przestrzeni...






To życia nam brak,
I jego wolności,
Zdrowia w chorobie,
Szczęścia w radości...





To siebie nam brak,
I naszej nadziei,
Czekamy na raj,
Czekamy na Ziemi...


piątek, 1 maja 2015