poniedziałek, 5 maja 2014

7

Śniła mi się. Tak niesamowicie podobna do siebie. Z tym samym uśmiechem i bólem w oczach. Trzymała mnie za rękę. I może to, dlatego, że jestem tak daleko. Może to przez alkohol. Może zwariowałam. Ale wydaje mi się, że chyba chciałabym ją mieć, ostatni raz.

I gdyby ktoś mi pozwolił wypowiedzieć teraz życzenie to odmówiłabym. Bałabym się cholernie, że może znów się spełnić. Znów wszystko pierdolnie po swojemu i okrwawi wszechświat. Ale możemy, chociaż udawać, że złe wieści poniekąd są wyjściem z tej popieprzonej sytuacji… bo już więcej nie trzeba czekać na nic. Można zwariować od podłogi do sufitu i biegać w deszczu. Skakać po kałużach i krzyczeć. Krzyczeć, że koniec jest piękny.

Spróbuj złapać spadającą gwiazdę, a dowiesz się ile warte są chwile.

Kiedy zaboli najbardziej? A kogo to obchodzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz