niedziela, 27 kwietnia 2014

5

Wybuchłam płaczem. Po długiej przerwie w końcu to zrobiłam. Bo jeżeli to koniec wszystkiego, to właśnie obserwuje piekło krok po kroku. Świadomość być może jest najgorsza. Być może w tej chwili jest niepotrzebna.

Zwyczajnie podnoszę się kolejny raz w tym nędznym stanie i spoglądam w lustro. Przecieram swój opuchnięty ryj i wyostrzam źrenice. Boże, znów wyglądam jak gówno. Znów czuję się jak zdychająca ryba na piachu.

Jestem beznadziejna. Jestem kretynką, idiotką.

Po co w ogóle się podnosić, jeżeli ludzie znów będą mieli mi za złe, że się wkurwiam bez powodu. Po co do nich wychodzić, po co tłumaczyć raz jeszcze, że to nie jestem ja. I to, co się dzieje nie jest moją winą. Nie rozumieją. Jakby to kurwa było aż takie trudne.

Znów przewinęło się tyle ludzi. Tyle imion, których już chyba nie pamiętam. Miejsca i dłonie. Oczy i usta. Butelki.

No i teraz jestem tutaj. Znów. Albo dopiero.

Magda, pomóż mi.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz