poniedziałek, 21 kwietnia 2014

3.

Jesteśmy jak nasiona kwiatów. Nic nie jest zależne od nas. Rzuca nami w górę i w dół. Spadamy częściej niż się wznosimy. Ale może się okazać, że kiedyś tam, w tym ciemnym dole zapuścimy korzenie. Zakwitniemy i będziemy piąć się w górę, aż do samego słońca. Możemy wtedy już liczyć tylko na szczęście, że wybraliśmy dobre miejsce na rozkwitnięcie, że nikt nas brutalnie nie wyrwie i nie wyrzuci.

Obgryzam skórki. Zawsze to robię, gdy się denerwuje. Co dziwne teraz denerwuje się bardziej niż normalnie. Bardziej niż kiedykolwiek. Właśnie coś się skończyło. Właśnie coś się zaczęło. Ale patrząc wstecz trochę się boję. Trochę jestem przerażona, że mogę raz jeszcze upaść i już nie mieć tego szczęścia. Szczęścia, które stawia przed nami drabinę i każe malować szczebelki. Jeden po drugim od samego dna. Wspinać się raz jeszcze. Raz jeszcze ryzykować wszystko.

I gdyby ktoś mnie spytał, co w człowieku jest przezroczyste, po czym można poznać uczucia, to śmiało wyrzucę, że to oczy. Nie serce, nie usta, nie dłonie, a nawet nie słowa. Bo i one mogą zaprzeczać spojrzeniu. Ale jeśli wyczytasz coś z czyichś oczu, zatrzymaj to dla siebie, bo i tym razem możesz znów się zatracić…. Za bardzo.

Tradycyjnie daje upust emocjom słuchając jakiś kilku godzinnych składanek z muzyką instrumentalną. I chyba tęsknię za Warszawą. I chyba mam już dość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz