niedziela, 8 czerwca 2014

Dzień 11/14

Świat dziś płakał. Zmywał ze mnie to wszystko, co zostało na policzkach. I postanowiłam się znów wyłączyć z życia na kilka chwil. Zamarznąć tym razem nie odmarzając już nigdy. Teraz to się wydaje całkiem proste.

Odchodzę od niektórych ludzi, toksyczności ich dłoni i obietnic. Myślę, że to wszystko, co mogę im powiedzieć na koniec - początek nowego. Postanowienie jest takie, żeby się zmienić nie do poznania i zapomnieć zwyczajnie o patologii zdarzeń minionego roku, bądź minionych lat pięciu.

Jak to się skończy, to tylko wiem ja. Podejrzewam albo intuicja mi podpowiada. Rąbek tej tajemnicy niech pozostanie ze mną. Akysz złe demony.

Nie mam siły krzyczeć, tłumaczyć, udowadniać, kłócić się o coś, co nie ma znaczenia. Chciałabym tylko usiąść i w ciszy spoglądać jak sie uśmiechasz wiesz?

A wydaje mi się, że to już ostatnia krzywa i paradoksalnie walcząc - nie walczę już wcale. Śmieję się histerycznie patrząc w lustro i co ze mnie za człowiek? Obiecywałam im wszystkim, że podołam, a sobie wmówić nie potrafię.

Omijam ludzi i mi wstyd, że się zapadam razem z kolosami błędów. Ukrywam się tutaj. Chyba niezrozumiałe są słowa, którymi pluje w Twój monitor, ale nieważne jak to nazywać będziesz. Nie pytaj mnie, co będzie dalej, pozwól mi się zamknąć... pozwól mi rozpłynąć się w świetle nocy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz