Odpłynęłam nieziemsko wsłuchana w chilloutową składankę z youtuba. Orgazm wewnętrzny. Nie myślałam o niczym i niczego nie chciałam. Leżałam jak kłoda i nie miałam zamiaru ruszyć nawet kolanem. Nikt nie dzwonił, nikt nie pisał, wszyscy się odjebali.
Po wszystkim ubrałam się i poszłam do sklepu po paczkę chipsów. Razem z Harrym, Hermioną i Ronaldem zjedliśmy całe opakowanie i szukaliśmy bazyliszka w komnacie tajemnic.
Księżyc tak nieziemsko nakurwiał w oczy, że musiałam chwile popatrzeć.
Opowiadała mi, że świat się skroplił i rozpłyną w różne strony rozpaczy. Jak ma to teraz pozbierać do kupy, skoro woda ma różne stany skupienia - spytała. Zaczęłam się zastanawiać i polemizować z odbiciem czy w ogóle w jakikolwiek sposób da się pozbierać coś, co miało miejsce wczoraj i wryte jest cyrklem w przeszłość. Powiedziałam jej, że skoro żyją w kilku stanach skupienia, to zapewne wrócą do niej z deszczem lub śniegiem spadającym na jej delikatne policzki, bądź osadzą się mgłą na zmarszczonym czole. Wrócą, kiedy uznają, że czas na zmianę. Popłyną raz jeszcze, ale tylko i wyłącznie w oparach szczęścia.
Nie wiedziała, o czym mówię. Była przekonana, że jestem nieprawdziwa. Powtórzyłam po raz drugi to samo. Wstała i wyszła.
Mówili, że rdzeń szczytu jest głębią, co sprowadza do refleksji, że zamiast wspinać się po najwyższych szczytach i zdobywać swoje cele, pragnienia, ułomności, muszę stać się górą solidnie wbitą do fundamentu ziemi, a nawet przenikać poniżej go i tworzyć przetoki do jądra naszej planety. Stać się częścią wszechświata, a nie tylko w nim obcować. Deptać jego sfery materialne i być przez chwilę, a nie na zawsze. Muszę stać się kręgosłupem zwycięstwa, żeby utrzymywać je w pionie.
Wiadomo, że trzeba zrezygnować z wielu przenikliwych rzeczy. Stworzyć świat dla odrębnej części mojej głowy i nie wpuszczać tu nikogo po za nimi.
Reszta uważa, że to strata czasu, zdrowia i siebie. Nie tracę siebie ani trochę, skoro nie odkryłam swojego jestestwa prawie w ogóle. Zrobię to po swojemu i będę powoli rozbudowywać bez fałszywych obietnic, złudzeń i przyrzeczeń.
Oby do wtorku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz