wtorek, 30 sierpnia 2016

Wybaczcie mi.

Wybaczcie mi. Wybaczcie mi, że zanim uciekłam, tak podle się zemściłam. Wybaczcie mi, że nie potrzebuję już Was wszystkich, że nie tęsknie za Wami. Wybaczcie mi, że spakowałam się w amoku i zostawiłam Was samotnie stojących na dworcu. Wybaczcie mi, że zostawiłam po sobie bałagan, którego już nie posprzątam. Wybaczcie mi, że jak wracam, to tylko do niektórych. Wybaczcie mi, że jak kocham, to tylko JĄ, SIEBIE I JEGO.

A jeśli jeszcze kiedykolwiek się spotkamy - wybaczcie mi.


Nie jest ciężko. Jest wspaniale. I tym, którzy za wszelką cenę chcą mnie zniechęcić i nastawić źle na macierzyństwo - współczuję. Widocznie wasza zazdrość będzie wciąż i zawsze silniejsza od miłości do własnego życia i do życia własnego dziecka.

Mimo nowotworu, który wciąż zapętla mi sznur na szyi - żyję. Powtarzam sobie, że wszystko będzie dobrze, że moja Ania, to wartość najwyższa. Że kocham Ją i kocham Jego. Że jestem najszczęśliwszą kobietą na świecie.

A zazdrość niektórych z Was jest zabawna.
Zawiść jeszcze bardziej śmieszna.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz